Prosto wyjaśniamy, o co chodzi w projekcie „Zatrzymaj aborcję”, który dziś trafił do sejmu
Na ten moment polskie prawo dopuszcza (jeszcze?) trzy sytuacje, w których usunięcie ciąży jest legalne:
1. Gdy do zapłodnienia doszło w wyniku gwałtu.
2. Gdy urodzenie dziecka zagraża życiu lub zdrowiu matki.
3. Gdy badania wskazują na ciężkie upośledzenie płodu lub nieuleczalną chorobę przyszłego dziecka.
Nie trzeba chyba nawet mówić, jak dramatyczne dla każdej kobiety są to sytuacje i jak, delikatnie mówiąc, dyskusyjny jest już sam fakt prawnej ingerencji w tak intymne kwestie.
Na ok. tysiąc aborcji, do których oficjalnie dochodzi każdego roku w Polsce, ok. 90 proc. jest związanych z tym trzecim punktem, czyli przerywaniem ciąży w związku z ciężkimi wadami płodu.
Przykładowo, w 2016 roku było to nawet jeszcze więcej, bo na 1098 zabiegów aż 1042 przypadki. Jeśli zainicjowany przez jedną z najbardziej reprezentatywnych postaci polskiego ruchu pro-life, Kaję Godek, i mocno forsowany przez episkopat projekt „Zatrzymaj aborcję” zostanie wprowadzony w życie przez rządzących, takie działanie stanie się nie tylko nielegalne, ale i karalne. Jego głównym celem jest bowiem wykreślenie „aborcji eugenicznej” z polskiego prawa. Sam projekt jest już zaś na ostatniej prostej.
Sejmowa komisja ustawodawcza dopatrzyła się bowiem w aborcji dokonywanej na uszkodzonym płodzie znamion eugeniki i selektywności, a co więcej stwierdziła, że jest to działanie… niezgodne z konstytucją. Takie orzeczenie przekazano do Trybunału Konstytucyjnego, by je potwierdził.
Najbardziej oburzać może jednak sama, bardzo zideologizowana argumentacja, w której znajdziemy między innymi takie „kwiatki”:
1. Wolność kobiety, choć jest to jedna z podstawowych wartości chronionych konstytucyjnie, to nie może ona przesądzać o pozbawieniu życia dziecka poczętego, u którego stwierdzono prawdopodobieństwo upośledzenia lub choroby zagrażającej jego życiu.
2. Podobnie należy ocenić komfort psychiczny kobiety, który może doznać uszczerbku na skutek świadomości prawdopodobieństwa urodzenia upośledzonego dziecka. Na gruncie przesłanki eugenicznej życie niepełnosprawnego dziecka poczętego konkuruje z bliżej nieokreślonym dobrem kobiety, które w istocie stanowi wartość niższą niż życie ludzkie.
Jak wyglądało samo głosowanie? Za niekonstytucyjnością aborcji związanej z chorym płodem głosowało 10 posłów, przeciw 2 (w tym protestujący jako jedyny Jacek Protasiewicz).
Co więcej, nieobecni byli posłowie PO i Nowoczesnej, co jest kolejnym policzkiem w oczekujących jeszcze po tych partiach czegokolwiek (są tacy?) wyborców.
W efekcie ideologiczny spór skończył się na takich oto słowach Barbary Bartuś z PiS-u: Myślę, że argumenty w tej kwestii… odbyło się tak dużo dyskusji na ten temat i argumenty są znane, że proponuję, żeby nie wszczynać dyskusji, tylko przejść do głosowania, bo myślę, że każdy ma stanowisko wypracowane.
Dziś projektem zajmie się sejm, a 23 marca będzie on poddany pod głosowanie. Szczegółowy harmonogram prac przedstawia się następująco:
Tekst: WM
Źródło: wiadomosci.gazeta.pl
Zdjęcie główne: Stanisław Kowalczuk / East New