Planeta czy plastik? Jeszcze mamy wybór
Ostatnio coraz głośniej robi się w mediach o sprawie zasypywania naszej planety plastikiem. I kiedy myśleliśmy już, że wszyscy wszystko wiedzą, w internecie pojawił się ten wpis:
Pani Martyno, niestety to nie tak… Czy widzieliście już okładkę najnowszego National Geographic? To nie żart. Wyspa z okładki istnieje i choć wygląda nieco inaczej, to dryfujące w północnej części Pacyfiku skupisko śmieci ma powierzchnię pięć razy większą niż Polska.
Plastik ma się więc świetnie i rośnie w siłę, a przez ostatnie 10 lat wyprodukowaliśmy go więcej niż w całym tym stuleciu. Oto 5 rzeczy, które trzeba o nim wiedzieć:
1. Dobry i zły plastik
Nie bądźmy jednostronni.
Plastik to nie tylko wcielone zło, ale też materiał tak lekki, że dzięki niemu latamy dziś po całym świecie, w samochodach mamy poduszki powietrzne, a w szpitalach wiele sprzętów pomagających ratować ludzkie życie.
To jednak nieliczne przypadki tego, kiedy plastik dożywa swej plastikowej starości i służy nam przez lata. Ale co, jeśli wyprodukowany z plastiku produkt żyje krócej? Średnia długość „życia” foliówki z okładki National Geographic to zaledwie kwadrans.
Od 1950 roku, kiedy to ruszyła produkcja plastiku, wyprodukowano 8,3 mld ton.
6,3 mld ton stało się odpadami, a 5,7 mld ton nigdy nie zostało poddanych recyklingowi (dane na rok 2017).
2. Co to znaczy „biodegradowalny”?
Co z eko torbami biodegradowalnymi?
Niestety, biodegradowalny plastik wcale „cudownie” się nie rozkłada. Musi mieć do tego odpowiednie warunki.
Potrzebny jet kompostownik, a w dodatku przemysłowy, ponieważ aby ulec rozpadowi, potrzebuje temperatury 55oC. Nie zrobimy tego więc w kompostowniku za naszym domem. Biodegradowalna reklamówka, która znajdzie się w ciemnym, beztlenowym środowisku komercyjnego składowiska czy w zimnej wodzie oceanu będzie potrzebowała – tak jak zwykła – 100-400 lat.
Tylko 18 proc. plastiku na całym świecie poddawane jest recyklingowi. Jednym z produktów najcięższych do przetworzenia są słomki do napojów. Amerykanie wyrzucają ich 500 mln dziennie, czyli 1,5 na osobę.
3. Mikroplastik. Co to takiego?
Gdzie gromadzone są te wszystkie odpady? Przecież takie ilości powinny być widoczne gołym okiem. Mikroplastik – to słowo-klucz do zrozumienia problemu.
Mikroplastiki to nic innego, jak małe drobinki liczone w milionowych częściach metra.
Przy pomocy światła słonecznego, wiatru, fal i soli morskiej większe kawałki plastiku ulegają rozdrobnieniu, stając się tym samym pokarmem dla zwierząt. Myląc plastik z pożywieniem, zwierzęta chorują albo zwyczajnie umierają z głodu, bo jedzą „lunch’”, który nie ma żadnych wartości odżywczych.
Ponad 40 proc. plastików używanych jest tylko raz i wyrzucanych. Dotychczas zanotowano 700 gatunków zwierząt morskich, które zjadły lub zaplątały się w plastikowe odpady.
4. Problem wysypisk
Istnieją już miejsca, gdzie brakuje gruntu do składowania odpadów. Mieszkańcy Manili spędzają całe swoje życie w otoczeniu śmieci. Nie trzeba chyba dodawać, że zmagają się w związku z tym z podstawowymi kwestiami zdrowotnymi. Skoro miejsc na odpady brakuje już teraz, będą powstawać nowe, a z czasem dojdą też do nas. Czego najwięcej można znaleźć na wysypiskach takich jak to w Manili? Niczym liście na wietrze wirują tam np. saszetki i paczuszki z próbkami zawierającymi jedną dawkę szamponu, kawy czy pasty do zębów. Pierwsze miejsce wśród ich producentów zajmuje znana wszystkim firma Nestle, a zaraz za nią plasuje się Unilever.
5. Zero waste
Nigdy nie sądziliśmy, że o Oceanie można będzie powiedzieć, że to największy zlew świata. Niestety nie da się tego określić inaczej. Jeśli nie zaczniemy zwracać uwagi na to, co i gdzie wyrzucamy, a przede wszystkim, co kupujemy, unikając niepotrzebnego korzystania z plastiku, wakacje nad morzem staną się zaledwie wspomnieniem naszych przodków.
Najtrudniejsze do przetworzenia są zdecydowanie materiały jednorazowego użytku, wspomniane foliówki, ale także słomki i butelki po napojach.
Plusem jest to, że możemy łatwo pozbyć się ich ze swojego życia. Ruch zero waste staje się coraz popularniejszy, a dzięki temu produkty wielokrotnego użytku – coraz lepiej dostępne.
Nie musimy diametralnie zmieniać naszego życia, żeby produkować mniej plastiku. Oto kilka najprostszych sposobów, jak zacząć:
– Materiałowa torba na zakupy. To chyba najprostszy z możliwych sposobów redukcji śmieci. Taka torba jest ładna, ekologiczna i posłuży przez lata.
– Bardzo popularnym produktem jest słomka – produkowana z nieprzetwarzalnego plastiku – zwykle wcale nam nie potrzebna. Kupując jedną fajną, kolorową słomkę wielorazowego użytku przyczynisz się do tego, aby sytuacje z poniższego linku nie miały więcej miejsca. To samo tyczy się plastikowych sztućców. Noś swoje ze sobą!
– Przekonaj się do kranówki, którą wlejesz do bidonu albo butelki wielokrotnego napełniania. Taka woda jest w większości miejsc naprawdę zdatna do picia. Podobnie możesz zrobić z kubkiem do kawy na wynos.
– Mydło – w kostce, papier – na rolki, a kasze czy warzywa – na wagę. Unikaj opakowań, jeśli to tylko możliwe. Wybierając warzywa z marketach, też nie musisz pakować ich do foliowej reklamówki.
– Pewnie myśleliście, że bambusowa szczoteczka do zębów to jakiś drogi eko trend. Wcale nie! Taka szczotka kosztuje tyle samo, co plastikowa, a jest w 100 proc. przetwarzalna. No a poza tym jest super.
– Na koniec prozaiczne: nie śmieć. To ty możesz zacząć rewolucje i to ty możesz przekazywać wszystko, co już wiesz dalej.
Polecamy wam również bloga Kathrym Kellog o stylu zero waste oraz jeszcze więcej informacji o plastiku na stronie National Geographic.
Tekst: Justyna Skowron