Previous Slide Icon Next Slide Icon
Play Daily Button Pause Daily Button
Exit Daily Button

Najlepszy psychoterapeuta pod słońcem: pies

Badania dowodzą, że posiadanie psa robi nam dobrze na głowę. Zdziwieni? My też nie!
.get_the_title().

Z roku na rok rośnie świadomość na temat zdrowia psychicznego. Zaburzenia na tym tle, jeszcze parę lat temu wstydliwe i zaniedbywane, zaczęły być postrzegane w zupełnie innym świetle – jako realne zagrożenia dla naszego życia i zdrowia. A Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) bije na alarm – do 2020 roku depresja znajdzie się na drugim miejscu wśród chorób powodujących przedwczesną śmierć lub uszczerbek na zdrowiu. L4, psychoterapia, leki antydepresyjne – wszystko to, co zaleci lekarz, ma pomóc zacząć funkcjonować normalnie i wrócić do pełni sił psychicznych.

Co jeszcze możemy dla siebie zrobić, kiedy nastrój zniżkuje i nie widzimy sensu życia? Przytulić się do swojego psa!

Brzmi banalnie i raczej mało poważnie z punktu widzenia medycznego, a jednak okazuje się, że nasz czworonóg może być świetnym antydepresantem.

Źródło: Yingchou Han/Unsplash

Korzyści z posiadania zwierzaka można zauważyć samodzielnie i bez jakichś specjalistycznych badań w tym temacie. Nasz futrzany przyjaciel nigdy nie jest przecież zbyt zajęty i zawsze może z nami pobyć. Spędza z nami tyle czasu, ile go potrzebujemy. Dzięki temu nie jesteśmy narażeni na pogłębiającą nasz marny stan samotność. Daje nam powód, żeby wstać z łóżka – musimy go przecież nakarmić czy wyjść z nim na spacer (też zbawienny dla zdrowia!).

Możemy do niego pogadać, wyżalić się i mieć pewność, że w odpowiedzi nie usłyszymy najgłupszej w tym momencie porady na świecie, czyli: „Nie bądź smutny! Uśmiechnij się!”.

Źródło: Alvan Nee/Unsplash

Jeśli mamy wątpliwości czy Reksio, któremu zdarza się ganiać za własnym ogonem czy zjeść nasze buty, nadaje się do roli skrzydłowego w naszej chorobie, jest szansa, że będzie można mu zapewnić specjalne szkolenie. Taka możliwość pojawiła się już w USA. Na specjalnych kursach behawiorystycznych psy uczą się wyłapywania oznak smutku i depresji swoich właścicieli. W takiej sytuacji mają skupić ich uwagę na sobie – na przykład poprzez przyniesienie zabawki lub upominanie się o solidną dawkę głaskania.

Na bardziej zaawansowanych kursach psiaki uczą się nawet redukować lęk i niepokój właściciela poprzez odpowiednie uciskanie łapami jego klatki piersiowej.

Źródło: Alvin Balemesa/Unsplash

W Polsce dogoterapia zyskuje na popularności, jednak póki co skupia się raczej na wspieraniu osób z autyzmem, zespołem Downa, różnymi niepełnosprawnościami. Na szczęście i bez specjalnych kursów medycyna jasno dowodzi, że psy nam mogą pomóc! Badania dowodzą, że w relacji właściciel-pies obie strony mają zapewnione konkretne turbodoładowanie oksytocyną, która wytwarza się w mózgu. To hormon miłości, który wyzwala potrzebę bliskości i silne przywiązanie.

Źródło: Kevin Laminato/Unsplash

Niestety istnieje też teoria, że to wszystko brzmi zbyt pięknie, żeby było prawdziwe. Hal Herzog, profesor z Western Carolina University , uważa, że temat zbadany jest jeszcze zbyt powierzchownie i mało obiektywnie. Herzog twierdzi, że przeprowadzane są liczne testy i badania, ale publikuje się tylko wyniki tylko, które się powiodły. Badacz zwraca też uwagę na to, że postrzeganie psów jako cudownych uzdrowicieli może działać na zasadzie placebo, nakręconego hype’em, który powstał wokół tych optymistycznych teorii.

Źródło: Melinda Sue Gordon – © 2010 WARNER BROS. ENTERTAINMENT INC. AND LEGENDARY

Badania terapii ze zwierzakami polegają zazwyczaj na tym, że właściciel regularnie w niej uczestniczy, przychodząc ze swoim psem – mówi profesor. – Być może clue sukcesu jest sam fakt uczestnictwa w zajęciach i poświęcanie uwagi danej osobie.

Nie widzimy jednak żadnych przeciwwskazań, żeby przekonać się jak to naprawdę jest na własnej skórze!

Na koniec zła informacja dla wszystkich miłośników kotów – niestety w badaniach wypadają one jakieś 4 razy gorzej niż psy. Ale dajmy im jeszcze szansę!

Źródło: Tonic/VICE
Tekst: Kinga Dembińska

TU I TERAZ