Previous Slide Icon Next Slide Icon
Play Daily Button Pause Daily Button
Exit Daily Button

Dlaczego ludzie robią te same zdjęcia na Instagramie?

Insta Repeat jest dla podróżników tym, czym Diet Prada dla świata mody – obnażeniem braku oryginalności. Czy wy też odnosicie wrażenie, że sporo nowych postów podróżniczych na Instagramie widzieliście już wcześniej?
.get_the_title().

Konto Insta Repeat to zbiór kolaży utworzonych z wyselekcjonowanych zdjęć różnych użytkowników. Zdjęcia wyglądają niemalże identycznie – ten sam kadr, ta sama poza, nawet spodnie, buty czy kubek są jakby kupione w tym samym sklepie.

Artystka tworząca instagramowe kolaże za temat obrała sobie fotografię wakacyjną, a konkretnie – outdoor.

Nogi wystające z namiotu, plecy partnera w kajaku na tle bajkowego krajobrazu, kadr drogi z ujęciem fragmentu kierownicy czy zdjęcie osoby stojącej na dachu terenówki. Znacie to?

Kolaże na potrzeby Instagrama złożone są z 12 fotografii, ale z pewnością mogłyby być znacznie bardziej imponujących rozmiarów. Przecież ujęć z dziobu kajaka wpływającego w górski potok albo pejzażu podziwianego z otwartego namiotu są na Insta tysiące.

Mieszkająca na Alasce 27-letnia artystka chce pozostać anonimowa.

Jej akcja ma zainicjować debatę na temat sztuki, oryginalności oraz roli współczesnych media-influencerów.

Jednorodność wyłaniających się obrazów stanowi antytezę do luzackiego i spontanicznego stylu tych wypraw-włóczęg – tłumaczy. Aby wyselekcjonować odpowiednie z ponad miliarda (!) użytkowników, artystka zawęża poszukiwania do zdjęć oznaczanych jako autentyczne i związane z naturą, np.: #personaloneinthewild. Podczas przyglądania się kolażom nadciągają kolejne pytania: po co ludzie robią sobie zdjęcia-klisze?; czy jest sens wybierać się gdzieś dla samego zdjęcia?; jak chcemy, by nas postrzegano?; czym naprawdę są te podróże w dzikie krainy?

Suspension Bridge PT.I

Post udostępniony przez Insta Repeat (@insta_repeat)

No więc po co robimy zdjęcia na wakacjach? Przecież nikt nie ogląda potem tych setek fotografii poukrywanych w setkach katalogów na naszych dyskach. Okej, Instagram jest ważną motywacją – dość prosty sposób na podzielenie się podróżniczymi doznaniami ze światem.

Ciekawie tłumaczy to zjawisko antropologia – dla antropologa już sam akt wykonywania zdjęcia jest co najmniej równie ważny, jak samo zdjęcie.

Person centered rowing in canoe PT. V #canoesofinstagram

Post udostępniony przez Insta Repeat (@insta_repeat)

Według Pierre’a Bourdieu jedną z głównych funkcji fotografii, którą dla odróżnienia od profesjonalne nazywa okazjonalną, jest uświęcanie fotografowanej sytuacji.

Fotografowanie, według niego, dodaje wartości sytuacji fotografowanej. Sytuacja ta musi być jednak najpierw godna sfotografowania, uznana za „fotografowalną”, czy może raczej Instafriendly. Wydaje się, że obecnie to już nie tylko uświęcenie, ale cel sam w sobie – dotarcie do tego wymarzonego miejsca, aby uwiecznić je w odpowiedni sposób i liczyć lajki. Zjawisko podchwyciły kawiarnie i restauracje, które dostosowują swoje wnętrza, menu i zastawę do estetycznych wymogów inlfuencerów i wszystkich pretendujących do tego miana.

Tent hole PT.VI⚡️⚡️⚡️⚡️⚡️⚡️⚡️#instagramtentshot

Post udostępniony przez Insta Repeat (@insta_repeat)

Poradnik na portalu elblag24.pl radzi właścicielom kawiarni: „Na duży plus będzie podanie kawy oraz ciasta w oryginalnych naczyniach i odpowiednie ich przystrojenie, na przykład jadalnymi kwiatami. To wszystko, poczynając na dobrym oświetleniu, designerskim umeblowaniu i na detalach kończąc sprawi, że twoja kawiarnia będzie z pewnością określana jako Instafriendly.”

Zdjęcia z wakacji od zawsze cechowały się pewną powtarzalnością: zachody słońca, ujęcie przy pomniku, zbliżenie na kwiat, czy malowniczy konar na brzegu morza.

Jeszcze przed powstaniem Instagrama wybór obiektu do upamiętnienia ograniczony był przez aktualny na dany czas schemat. Z pewnością pamiętacie jeszcze szał na zabawę z perspektywą i tysiące kiczowatych fotografii z zachodzącym słońcem na dłoni.

Wysmakowane kompozycje z Insta nie wyglądają tak żałośnie jak zdjęcia turystów dotykających czubkiem palca piramidy czy wieży Eiffla, ale czy nie są w istocie tym samym co „kolana parówki” na tle lazurowej wody – bezpiecznym skopiowaniem konceptu? Roland Barthes w książce „W Świetle obrazu” wśród innych funkcji fotografii wymienia zaskakiwanie. Jest to funkcja fotografii profesjonalnej i amatorskiej. „Fotografia okazjonalna unika bowiem tego, co niespodziewane, beznamiętnie oddając się rutynie i normie. Zdjęcia okazjonalne to takie, które, mają typowy i powtarzalny przedmiot, dążą do podobieństwa z postrzeganiem oka, wykonywane są przy ściśle określonych okazjach i w ściśle określony sposób” – pisze Barthes.

Disembodied hand holding “camp” mug ☕️

Post udostępniony przez Insta Repeat (@insta_repeat)

Schematyczność i sztampa cechują nie tylko zdjęcia podróżnicze, przynależą wręcz całej fotografii nieprofesjonalnej. Zdjęcia z chrztu czy zdjęcia ślubne organizowane są nadal według tego samego porządku. Kiedyś wykonywane w studio w towarzystwie odpowiednich artefaktów jak futra, gipsowe kolumny z jońskimi głowicami, obecnie zdjęcia niemowląt i nowożeńców bazują na tych „naturalnych” ujęciach w domu – maluszki śpiące nagie w koszyczkach, pan młody w trakcie przywdziewania muchy w toalecie.

Fotografia okazjonalna unika fotografowania sytuacji nietypowych. Zdjęcia rejestrujące sytuacje nietypowe są traktowane i bez trudu rozpoznawane jako żart. Roztopiony lód na chodniku, rozmazane twarzy pijanych znajomych są żartami, czyli wywołującymi rozbawienie sytuacjami zaskoczenia wynikającymi ze złamania reguł.

Barthes twierdzi, że fotografując zawsze korzystamy z jakiegoś akceptowalnego społecznie konceptu. W czasach mediów społecznościowych pomysły na zdjęcie rozprzestrzeniają się błyskawicznie – pisaliśmy zresztą w tym roku o najpopularniejszych miejscówkach na ładne zdjęcia w Poznaniu.
Nie ma sensu besztać nikogo za wrzucenie kolejnego mało oryginalnego zdjęcia – w końcu komu z nas się takie nie zdarzyło? Nie chodzi, też o to, żeby silić się teraz na jakąś niesamowitą wyjątkowość i czekać z aparatem na pierwszą załogową podróż na Marsa. Fajnie po prostu się zastanowić nad tym, jak chcemy spędzać czas i w jakiej formie to uwieczniać.

Feet in front of Horseshoe Bend

Post udostępniony przez Insta Repeat (@insta_repeat)

Na szczęście jest sporo osób, które nie jarają się powierzchownością fotek z Insta i szukają czegoś więcej. W opozycji do bliźniaczych Instafriendly podróży przedstawia się styl, jaki wypracował sobie Łukasz Długowski prowadzący bloga Mikrowyprawy. Co prawda Łukasz też ma sporo stylowych fotek na Insta, ale podziwiam go za to, jak próbuje zachęcić ludzi do prostych w organizacji wyjazdów, nastawionych na bycie tu i teraz. Okazuje się, że przygoda, prawdziwe emocje i to co, nieznane są na wyciągnięcie ręki. Nie trzeba brać dwóch tygodniu urlopu i czterech tysięcy kredytu, żeby przeżyć autentyczną wyprawę.

Person standing at the edge of this one cliff #personaloneinthewild

Post udostępniony przez Insta Repeat (@insta_repeat)

Tekst: Dorota Linke

TRAVEL