Uszlachetniony węgiel bronią w walce ze smogiem. Gmina Rajcza wprowadza innowacyjną technologię

Choć latem zajmujemy się raczej czystością wody w jeziorach, a nie jakością powietrza, temat smogu wisi nad nami jak nieuchronne fatum – prędzej czy później będzie trzeba się z nim zmierzyć.
.get_the_title().

Wpływu fali podpaleń na sytuację ekologiczną nie sposób bagatelizować, jednak równie duży – jeśli nie większy – udział mają codzienne schematy i procedury obowiązujące w naszych domach. To one, według badań Światowej Organizacji Zdrowia, są odpowiedzialne za emisję blisko połowy pyłów będących głównymi składnikami smogu w Polsce.

Rząd otwarcie wypowiedział wojnę smogowi w expose premiera Mateusza Morawieckiego. Poparte to zostało niedawno informacją o przeznaczeniu prawie 30 mld złotych na termomodernizacją. Tak duże nakłady środków i atencji są z pewnością krokiem naprzód w stosunku do działań poprzednich rządów. Jednak nawet olbrzymimi pieniędzmi (a może zwłaszcza takimi) należy gospodarować mądrze. Wcześniejsze władze również przeznaczały na ten cel pokaźne sumy, jednak – jak pokazują efekty – nie najlepiej rozkładały przy tym akcenty.

Większość funduszy antysmogowych trafiała na modernizację przemysłu, co w nieznaczny sposób przekładało się na spadek emisji szkodliwych pyłów na odcinku industrialnym i w ogóle nie obniżało jej w obszarze najbardziej newralgicznym, czyli w domostwach i małych przedsiębiorstwach.

Obecna ekipa rządząca zdaje się rozumieć ten problem i przykłada większą wagę do ucywilizowania procedur grzewczych na poziomie jednostkowym. Jednak nie brakuje ekspertów, którzy i w planach obecnego rządu widzą dużo do poprawy. Jednym z szerzej kontestowanych rozwiązań jest usilne promowanie ogrzewania elektrycznego, które jest tyleż ekologiczne, co w polskich warunkach – nierealne.

Wykorzystanie prądu w walce ze smogiem rozbija się przede wszystkim o finanse. Przejście na taki sposób ocieplania mieszkań wymaga pokaźnych inwestycji. Eksperci są zgodni, że nie ma szans, by zdecydowali się na nie właściciele “kopciuchów”, czyli najwięksi truciciele polskiego powietrza. To właśnie zła sytuacja finansowa popycha ich do korzystania z toksycznego paliwa i będzie ona także wystarczającym argumentem, by porzucić mrzonki o inwestycji, której zwrotu można się spodziewać w przeciągu dekady. I to pomimo preferencyjnych warunków zaproponowanych przez rząd w ramach taryfy antysmogowej. Lista zarzutów wobec sposobu na smog Morawieckiego jest jednak dłuższa.

Publikujący na łamach „Kuriera Wnet” Marek Adamczyk w jednym ze swoich tekstów nie przebiera w słowach, nazywając plan rządu bardzo drogim, niekompletnym i dziurawym jak sito, bo niewychwytującym wszystkich zanieczyszczeń zawartych w smogu (tlenków siarki, tlenków azotu, metali ciężkich). Co gorsza, jego realizacja rozłożona jest na 9 lat.

Adamczyk w swoich artykułach narzeka też, że rząd ignoruje inicjatywy obywatelskie i nie przykłada zbyt dużej wagi do konsultacji społecznych. I właściwie można byłoby te utyskiwania zrzucić na karb zawodu związanego z odrzuceniem przez rząd RP technologii oferowanej przez samego… Adamczyka, gdyby nie kilka poważnych argumentów za nią przemawiających. Najważniejszym z nich jest fakt, że mimo braku zainteresowania ze strony polskich władz, technologia sorbentowa – bo o niej mowa – spotkała się z zainteresowaniem naszych południowych sąsiadów. I to zarówno Czechów, jak i Słowaków, którzy w rozwiązaniu opartym na bezemisyjnym wykorzystaniu węgla widzą sporą szansę. „Osiągnęliśmy porozumienie z dużą firmą z Czech i to tam na wielką skalę (kilkanaście tysięcy ton „uszlachetnionego” węgla) sprawdzą działanie sorbentu ER-1 w elektrowniach zawodowych. Z kolei w dniu 21.05.2018 roku uzyskano zapewnienie o wsparciu rządu słowackiego dla naszych działań w walce ze smogiem i potwierdzono wolę przeprowadzenia badań i wdrożenia technologii współspalania węgla z sorbentem ER-1” – pisze w swoim tekście Adamczyk.

źródło: beskidlive.pl

Jak widać Adamczykowi udało się przekonać Czechów i Słowaków, że dodawanie sorbentu ER-1 do paliwa stałego może znacząco ograniczyć emisję emitowanego w dymie dwutlenku siarki (tlenku siarki) i tlenków azotu oraz metali ciężkich. Co szczególnie istotne, paliwem bazowym może być węgiel. Węgiel, którego w Polsce nie brakuje, ale od lat stanowi on dla rządzących bodaj większe utrapienie niż jakąkolwiek szansę. Oczywiście termomodernizacja, tak żarliwie reklamowana przez Adamczyka na łamach „Kuriera Wnet”, nie opiera się wyłącznie na dodaniu magicznego składnika. W jego opinii przynajmniej równie ważna jest edukacja i wyjście z utartych schematów. „Już sama zmiana techniki spalania w piecach pozaklasowych, w tzw. 'kopciuchach’, z techniki 'rozpalania od dołu’ (powszechnie stosowane) na technikę „rozpalania od góry” może ograniczyć szkodliwą emisję pyłów PM10 i PM2,5 oraz benzeno(a)pirenu od 50 do 80 proc. i zaoszczędzić do 30 proc. paliwa. Źródła podają, że w Polsce z ogólnej liczby pieców tych pozaklasowych jest około 80 proc.” – pisze ten sam autor, tym razem na łamach portalu walkazesmogiem.pl. Według wyliczeń Adamczyka w skali kraju emisja pyłów mogłaby natychmiast obniżyć się o ponad 100 tys. ton!

Technologia sorbentowa wydaje się wręcz idealnie skrojona na potrzeby polskiej walki ze smogiem.

Tak naprawdę potrzebujemy rozwiązań skutecznych tu i teraz, które pozwolą oszczędzić zdrowie milionom duszącym się w smogu Polakom, a nie mglistych obietnic poprawy sytuacji w perspektywie dekady. Za uszlachetnianiem węgla sorbentem przemawia także szansa na drugie, o wiele bardziej ekologiczne życie dla polskiego węgla i potężny impuls dla rodzimej gospodarki. Jednak polski premier nie podejmuje tematu, mimo pozytywnej weryfikacji rozwiązania Adamczyka ze strony czeskiej i słowackiej.

W tej dość pesymistycznej wizji jest jednak promyczek nadziei, który daje rodzima samorządność. Wójt Rajczy zdecydował się zainwestować w technologie sorbentową.

W mieszczącej się w powiecie żywieckim gminie w nadchodzącym sezonie grzewczym 2018/2019 zostanie uruchomiony kompleksowy program walki ze smogiem, w ramach którego piece węglowe zostaną poddane lekkiej modernizacji poprzez założenie do nich tzw. kierownicy powietrza, a do paliwa stałego będzie dodawany sorbent ER-1. Warto zaznaczyć, że Rajcza znajduje się w jednym z najbardziej zagrożonych działaniem smogu obszarów w Polsce, a co za tym idzie – także świata. Nie można więc traktować decyzji wójta Kazimierza Fujaka jako fanaberii albo taniego populizmu. W przypadku okolic Żywca skuteczna walka ze smogiem jest w sensie dosłownym kwestią życia i śmierci. Wójt Fujak nie zdecydował się też na taki krok w wyniku jakiś układów spod ciemnej gwiazdy czy nawijania makaronu na uszy przez sprawnego sprzedawcę, ale w oparciu o rzetelne testy, sprawdzające działanie “uszlachetnionego” węgla. Po pierwszym eksperymencie technologia trafiła na próbę do domu samego wójta, później kilkunastu innych gospodarstw, a następnie trafi do całej gminy.

Każda zmiana świata zaczyna się od jednego człowieka, stopniowo rozprzestrzeniając się dalej. Czy termomodenizacja Polski rozpocznie się od gminy Rajcza? Warto mieć na nią oko i sprawdzać postępy w antysmogowej walce. W końcu, jeśli Marek Adamczyk ma rację, te powinny przyjść bardzo szybko. I oby przyszły, bo czasu jest coraz mniej.

FUTOPIA