Previous Slide Icon Next Slide Icon
Play Daily Button Pause Daily Button
Exit Daily Button

Strajki więźniów w USA toczą się już w 20 stanach

Miliardy zysku dla firm takich jak Starbucks czy Microsoft dzięki przymusowej pracy osadzonych w amerykańskich więzieniach. Czy można mówić o współczesnej formie niewolnictwa?
.get_the_title().

21 sierpnia osadzeni w amerykańskich więzieniach rozpoczęli największy tego typu strajk w historii. Jak podaje The New York Times w USA każdego dnia 800 tys. więźniów wykonuje przymusową pracę, która opłacana jest bardzo niskimi wynagrodzeniami – w Luizjanie to 4 centy za godzinę (w USA minimalna stawka godzinowa to 8 dolarów). W Teksasie więźniowie nie dostają w ogóle pensji za swoją pełnowymiarową pracę na rzecz dużych przedsiębiorstw. Ważne jest, kto czerpie zyski z pracy więźniów, bo nie chodzi tutaj bynajmniej o prace społeczne.

Firmy, dla których pracują więźniowie to m.in. Starbucks, Victoria’s Secret, Whole Foods, Microsoft, McDonalds i Nike – pełna lista znajduje się na stronie Business & Human rights.

Osadzeni w wielkich zakładach szyją buty, pakują kawę, a także pracują w call center czy na specjalnych więziennych farmach.

Więźniowie z 20 stanów od dwóch tygodni nie pojawili się przy swoich stanowiskach pracy, a część z nich prowadzi strajk głodowy – żądają „ zakończenia więziennego niewolnictwa”.

Data rozpoczęcia strajku ustanowiona została z okazji 45. rocznicy powstania w więzieniu Attica, w 1971 roku zaczął się tam jeden z większych protestów w USA.

„Niewolnictwo istnieje nadal i trzyma się bardzo dobrze w amerykańskich więzieniach, ale do końca roku to się zmieni.” – to oświadczenie wydane przez organizującą strajki grupę Industrial Workers of the World’s Incarcerated Workers Organizing Committee (IWOC).

Znaczna większość więźniów to Afroamerykanie, stanowią oni też przeważającą część osób które stoją za protestami. Nie było łatwo im się zorganizować ze względu na bardzo wysoki stopień ochrony i utrudniony kontakt z resztą osadzonych,
Pracownicy więzienni nie maja prawa zawiązywania związków zawodowych, gdyż nie obowiązuje ich prawo pracy.

IWOC tłumaczą na swojej stronie, że pokojowe metody okazały się nieskuteczne: listy do gazet nie spotkały się z większym odzewem, politycy ignorują problem, bo więźniowie amerykańscy nie mają prawa wyborczego, a amerykańskie sądy nie są miejscem, w którym więźniowie mogą dochodzić swoich praw.

Strajki dotyczą sposobu pracy i jej wynagradzania, ale problemy z amerykańskim systemem penitencjarnym są jeszcze bardziej skomplikowane i sięgają orzecznictwa sądowego i polityki policji wobec podejrzanych, razem tworzą skoordynowany system opresji, dotykający w znacznej mierze Afroamerykanów. Dobrze jest ten problem pokazany w dokumencie o amerykańskich więzieniach „XIII poprawka”.

22 miliony więźniów w USA to 1/4 wszystkich więźniów świata, tymczasem Amerykanie stanowią 5 proc. populacji.

Skazani trafiają za kratki często za czyny o niskim stopniu szkodliwości społecznej, nieproporcjonalne do wymierzonej kary, takie jak posiadanie narkotyków czy drobne kradzieże. 86 proc. amerykańskich skazanych odbywa kary pozbawienia wolności za przestępstwa niezwiązane z przemocą, za to najczęściej związane z narkotykami. Nie bez znaczenia jest fakt, że ciągle znaczna część więzień w USA jest prywatna. Od kiedy wprowadzono prywatne więzienia, liczba amerykańskich więźniów zwiększyła się kilkukrotnie, choć nie odnotowano wzrostu brutalnej przestępczości. W 1972 roku więźniów było 300 tys., podczas gdy obecnie to ponad 2 miliony.

Organizacje broniące praw człowieka alarmują o wykorzystaniu osadzonych jako taniej siły roboczej.

Tymczasem okazuje się, że więzienia mogą być dochodowym biznesem przynoszącym tylko jednej firmie 5 miliardów zysku rocznie; są biznesem który wszedł nawet na Wall Street.

Największym właścicielem więzień w USA jest firma Corrections Corporation of America należąca do GEO Gruop, której zyski wzrosły przez ostatnie dwie dekady o 500 proc. Jak można się domyślać, właścicielom firm prowadzących zakłady karne nie zależy na resocjalizacji skazańców. Protestujący twierdzą, że firmy te lobbują wręcz za jeszcze surowszymi karami.

Sprawa pracy w więzieniach wywołuje w Stanach gorącą debatę. Część społeczeństwa uważa, że nie należy się zajmować prawami więźniów, bo na tym polega kara, żeby odczuli ją jak najdotkliwiej.

Mieszkańcy rejonów gdzie znajdują się ogromne więzienia, nawet z sześcioma tysiącami skazanych, cieszą się z otwarcia w ich okolicy dużego zakładu pracy. Przy stopie bezrobocia przekraczającej 10 proc. otwarcie takiej placówki daje mieszkańcom szansę na znalezienie pracy.

W wielu miastach w USA organizowane są wiece poparcia ze strajkującymi. Trzeba zaznaczyć, że stronie protestującej i organizacjom praw człowieka nie chodzi o to, by zwolnic więźniów z obowiązku pracy, a jedynie ukrócić proceder eksploatacji.

Edit: Do trwających już dwa tygodnie strajków więźniów w USA dołączyli osadzeni z zakładów karnych w Kanadzie.

Tekst: DL
Źródło: bigthink.com
Zdjęcia: The Guardian, Yerepouni Daily News

FUTOPIA