Previous Slide Icon Next Slide Icon
Play Daily Button Pause Daily Button
Exit Daily Button

Do 2030 roku na terenie Unii Europejskiej przestaną być sprzedawane samochody na benzynę i ropę?

Wiele państw, jak Niemcy czy Holandia, wierzy w doprowadzenie do zakazu już w ciągu najbliższych 12 lat.
.get_the_title().

Scentralizowana – pod sztandarem porozumienia paryskiego – walka ze zmianami klimatycznymi przybiera w ostatnim czasie mocno na sile. Wykresy jasno pokazują, że temperatura na Ziemi nieustannie rośnie, a na problem, w bardzo emocjonalnej wypowiedzi, zwracał chociażby uwagę sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres, o czym pisaliśmy tutaj. Na innym froncie – BBC podjęło zaś decyzję o niezapraszaniu do studia „ekspertów”, którzy negują zmiany klimatyczne.

fot. berkeleyearth.org

Wyniki badań zleconych przez Greenpeace Niemieckiej Agencji Kosmicznej wykazały, że aby ograniczyć wzrost ocieplenia nie do 2, a do 1,5 stopnia Celsjusza (cel porozumienia paryskiego) do końca stulecia, konieczny będzie znaczny wkład w ochronę klimatu także przedstawicieli branży motoryzacyjnej.

Jednym z proponowanych i według wniosków, niezbędnych rozwiązań powinien być zakaz sprzedaży samochodów korzystających z benzyny i ropy (oleju napędowego) do 2030 roku i stopniowe wycofywanie ich z rynku.

Oczywiście regulacje w pierwszej kolejności objęłyby terytorium Unii Europejskiej. Niektóre państwa – Niemcy, Holandia, Irlandia czy godnie reprezentujące inne rejony świata Indie – z optymizmem zapatrują się na możliwość „wyrobienia się” czasowo do tej daty. Inne, jak np. Wielka Brytania, twierdzą, że z takim ruchem dałyby sobie radę dopiero do 2040 roku.

Wątpliwości mają przedstawiciele samej branży motoryzacyjnej. W ich głosach pojawiają się uwagi dotyczące wielu niezależnych czynników, na które podczas ewentualnych reform nie będą mieli wpływu, czy choćby konieczności stworzenia odpowiednio rozwiniętej infrastruktury stacji ładowania pojazdów elektrycznych. Często przewija się też wątek wątpliwości, co do sposobu produkcji tychże na masową skalę. Dotychczasowy plan zakłada ograniczenie emisji pojazdów na ropę i benzynę jedynie o 30 proc, co na tle rangi problemów stanowi kroplę w morzu. Dlaczego eliminacja produkujących ogrom zanieczyszczeń aut z przestrzeni publicznej na rzecz bardziej ekologicznych modeli jest tak istotna?

fot. voanews.com

W oparciu o raport ONZ – to magiczne 0,5 stopnia Celsjusza odpowiada za bezpieczeństwo… ok. 10 milionów ludzi zamieszkujących tereny przybrzeżne.

Będą oni narażeni na powodzie, sztormy, czy ogromne straty w plonach, a w konsekwencji na głód. Dodatkowo, w przypadku wzrostu o 2, a nie o 1,5 stopnia, poziom wód podniesie się o kolejne 10 cm, fale upałów będą dłuższe i coraz częściej będziemy mieli do czynienia z ekstremalnymi zjawiskami pogodowymi. Mocno ucierpi na tym także ekonomia, a dostęp do wody dla wielu ludzi będzie znacznie utrudniony. Przerażająca wizja, tym bardziej, że emisja gazów cieplarnianych przez samochody nie zmieniła się zbyt mocno w ciągu ostatniej dekady.

To kluczowe, by wprowadzić na rynek niskoemisyjne pojazdy, im szybciej, tym lepiej – mówi prof. Horst Friedrich z Niemieckiej Agencji Kosmicznej.

Scenariusz zakłada konsekwentne działanie ukierunkowane na zmniejszenie liczby kupowanych przez klientów konwencjonalnych samochodów – z 15 mln w bieżącym roku do 5 mln w 2022.

Ostatnie modele z silnikiem spalinowym miałyby zostać sprzedane w 2028 roku, zaś zupełnie zniknąć z dróg w dekadzie 2041-2050.

Myślicie, że to realne?

Tekst: WM

FUTOPIA