Previous Slide Icon Next Slide Icon
Play Daily Button Pause Daily Button
Exit Daily Button

Ekologia miejska dla laikow cz.1

Kiedy eksploduje zielona bomba? Czy polskie inwestycje deweloperskie będą eko na dużą skalę? Czy minęły już czasy „betonowej dżungli”, w której o zieleń blisko miejsca zamieszkania było ciężej niż o wodę na pustyni? I co do tego ma grupa superbohaterów tytułująca się mianem Eco Avengersów?
.get_the_title().

Jakiś czas temu opowiedzieliśmy Wam o grupie silnie zmotywowanych ludzi, którzy chcą „zazielenienić” polskie miasta i to od mało aktywnej w tym obszarze dotąd strony – od strony inwestycji deweloperskich. I nie chodzi tu o zazielenianie jak w hiszpańskim mieście Igualada, w którym helikopter relacjonujący Vuelta Espana odkrył na dachu dosyć sporą przydomową uprawę konopi indyjskich. Eco Avengersi sami piszą na swojej stronie: W ciągu ostatnich tygodni spotykaliśmy się z deweloperami, zarządcami, mieszkańcami, producentami i dystrybutorami różnych rozwiązań ekologicznych. Mamy gigabajty danych – stronice spisanych wywiadów, mnóstwo nagrań, godziny przeciekawych rozmów. Z naszych informacji wynika, że żaden deweloper nie ucierpiał podczas procesu zbierania informacji, a sami Eco Avengersi zmienili się w turbo analitycznych kozaków siedzących teraz nad tonami zebranych informacji.

Grupa ma na celu stworzenie praktycznego przewodnika poświęconego prostym i tanim rozwiązaniom ekologicznym, które każdy deweloper będzie mógł wprowadzić w swoich inwestycjach już teraz, bez wielkich nowych budżetów i zmian legislacyjnych.

Do jego publikacji zostało im kilka tygodni, więc wymieniona w tytule „zielona bomba” wkrótce powinna odpalić… cyk cyk, cyk cyk, boom!
Zanim jednak przewodnik ujrzy światło dzienne, Eco Avengersi podzielili się z nami kilkoma ciekawostkami bezpośrednio związanymi z coraz bardziej ocieplającym się klimatem i rodzącymi się w związku z tym potrzebami.

Numero uno – zielone, krótko przystrzyżone trawniki. Piękne, zielone i zadbane trawniki miejskie, tak majestatycznie wyglądające w tle piknikowych zdjęć z torebką Chanel i kieliszkiem Aperola. Przez lata większość z nas myślała, że trawniki to jedna z lepszych rzeczy, która może przytrafić się miejskim miłośnikom zieleni. Otóż nic bardziej mylnego! Oprócz kojącej dla oka barwy i miejsca, w którym nasz pies Fafik/kot Emil/świnka miniaturka Gina/szop pracz Bob bądź inne wyszukane zwierzątko może załatwić swoje potrzeby, trawnik nie ma miastom za wiele do zaoferowania. Do utrzymania swojej pięknej zieleni trawniki potrzebują niezliczonej ilości wody, energii i paliwa koniecznego do ich koszenia. Nie mówimy tu już nawet o irytującym dźwięku kosiarek budzących mieszkańców miast kilka sekund po 6 rano.

Żeby trawnik mógł utrzymać swą zieleń w wysokich temperaturach, potrzebne jest podlewanie go przynajmniej raz dziennie, a trawnik może potrzebować od 3 do nawet 5 litrów wody na metr kwadratowy – myślę, że każdy z nas ma teraz przed oczami brak wody w kranie, o którym dudnią media, spadający poziom rzek, jezior i oczek wodnych w swoim mieście…

Rozwiązaniem jest m.in. tworzenie tzw. eko stref czyli trawników rosnących trochę „na dziko” bądź sadzenie zamiast nich roślin stepowych, które nie dość, że sprzyjają retencji wody, to mogą być także domem dla małych ptaków czy owadów skutecznie walczących z plagą miejskich komarów. Mniej Chanel, bardziej Off White.

Numero due – temperatura, transport i klima. Jak wiemy, transport miejski wymaga codziennie tysięcy litrów paliwa bądź tysięcy kilowatogodzin. Dołożyć do tego stale ocieplający się klimat i klimatyzację chodzącą na full i mamy już całkiem spory wkład jednego autobusu miejskiego w pozostawiany przez miasta i przedmieścia ślad cieplny. Rozwiązaniami mającymi zmniejszyć ilość spalanego paliwa są oczywiście buspasy, zmiana dieslożernych potworów na pojazdy zasilane prądem, tworzenie nowych ścieżek rowerowych czy linii tramwajowych, ale także proponowane przez Eco Avengersów rozwiązanie, czyli rower do każdego zakupionego w mieście mieszkania, np. finansowany przez miasto.

Jak natomiast walczyć z wysoką temperaturą w środku autobusu i wysoką temperaturą wydzielaną na zewnątrz przez buczącą klimę? W Singapurze poradzono sobie z tym dzięki sadzeniu na dachu autobusu miejskiego zwyczajnego trawnika…

Rozwiązanie znane niby od dawna z budownictwa, w którym sadzone na dachach trawniki (ale nie te przystrzyżone na 5 cm i podlewane codziennie) potrafią skutecznie obniżyć temperatury panujące w środku budynków o kilka-kilkanaście stopni. Pomysł ten przeniesiono w maju tego roku na kilkanaście miejskich autobusów kursujących po jednym z najbardziej zurbanizowanych i zagęszczonych populacyjnie miast na świecie. Temperatura w autobusach spadła, a pomysłodawcy tego projektu pracują nad jego ulepszaniem i rozwojem.

A co mogą zrobić deweloperzy, by obniżać temperaturę? Ciekawym rozwiązaniem są np. jasne „żagle” czy „płachty”, które możemy zaczepiać pomiędzy górnym balkonem a barierką naszego tarasu, przesłaniając silne słońce, obniżając temperaturę w mieszkaniu i zmniejszając zapotrzebowanie na klimę. Po stronie dewelopera jest wykonanie haków w górnym balkonie i zaprojektowanie barierki, tak, aby można było bezpiecznie przywiązać do niej ów żagiel. Deweloper powinien przekazać żagiel szczęśliwemu nabywcy lokalu, zapewniając w umowie, że nie wolno zmienić koloru materiału, bo inaczej nasza ułańska fantazja zagwarantuje nam kakofonie kolorów na elewacji i obniży skuteczność chłodzenia mieszkania tym materiałem.

Już wkrótce więcej ciekawostek, a po więcej info zapraszamy na www.ecoavengers.pzfd.pl!

Zmiany Klimatu