COP24 – kopcący węgiel w oparach… absurdu

Dwutygodniowa konferencja klimatyczna w Katowicach powoli dobiega końca. Oto 5 rzeczy, które w jej trakcie zmartwiły nas szczególnie.
.get_the_title().

Odbywająca się w tym roku w Katowicach coroczna Konferencja Narodów Zjednoczonych do spraw zmian klimatu powoli dobiega końca. Oficjalne zamknięcie wydarzenia nastąpi 14 grudnia, a przed nami jeszcze m.in. najbardziej żywiołowa dyskusja nad tzw. rulebookiem, czyli kluczowym dokumentem mającym umożliwić jak najszybsze wdrożenie ukierunkowanych na ochronę planety założeń porozumienia paryskiego. Jeśli chodzi o aspekt lokalny i organizacyjny, już teraz można niestety pokusić się o podsumowanie, gdyż wyłania się tu przykry obraz straconej szansy i nieodpowiedzialności (wyrachowania?) naszych władz wprost artykułujących światu kurczowe przywiązanie do węgla. O kontekście COP24 i wielu niezręcznościach, które miały miejsce już podczas pierwszego dnia panelu – kluczowego jeśli chodzi o wysłany z Polski globalny komunikat – pisaliśmy więcej tutaj.

Poniżej zebraliśmy dla was 5 największych absurdów i rozczarowań konferencji, przez które z perspektywy czasu będzie ona pewnie postrzegana jako dotkliwa wizerunkowa porażka naszego kraju.

1. Rażący brak wyczucia ze strony organizatorów

Orkiestra górnicza witająca gości, sponsorzy w postaci podmiotów powiązanych z węglem – Jastrzębska Spółka Węglowa, Tauron czy Polska Grupa Energetyczna – oraz instalacje artystyczne gloryfikujące surowiec, z którym walkę stara się podjąć cały cywilizowany świat.

Nie mówiąc już o niedawnym projekcie polityki energetycznej wymierzonym w… farmy wiatrowe. Niestety niezręczne PR-owo sytuacje zdarzały się zdecydowanie zbyt często. Zresztą, jak ma to odbierać ktoś z zewnątrz, skoro nawet na własnym podwórku sami pukamy się w czoło.

2. Prestiżowe „wyróżnienie” dla Polski, czyli następne „Fossil of the Day” w gablotce

Po raz kolejny nasz kraj doczekał się antynagrody o nazwie „Skamielina dnia”. Podczas każdej konferencji jest ona przyznawana przez organizacje prośrodowiskowe państwom, które w globalnych staraniach o poprawę stanu Ziemi odgrywają zdecydowanie bardziej rolę hamulca niż przodowników niezbędnych zmian. Taki wybór wynika oczywiście przede wszystkim ze wspomnianych incydentów z węglem wydobywanym (nomen omen) na pierwszy plan w trakcie konferencji, która za jeden z głównych celów stawia sobie przecież minimalizację i stopniowe wycofanie tegoż z rynku.

Taki policzek u siebie boli szczególnie, choć jesteśmy już wprawieni, bo „wyróżnienie” „Fossil of the Day”, o którym więcej przeczytacie tutaj, dostaliśmy też w trakcie COP17, 18, 19, 20 i 23.

3. Oderwane od rzeczywistości wypowiedzi prezydenta i innych polityków

Yyy, czy wspominaliśmy o węglu? No właśnie. W niedawnym tekście przytaczaliśmy już słowa Andrzeja Dudy, które zasługują na ciągłe przypominanie:

Węgiel jest naszym strategicznym surowcem i mamy zapasy na 200 lat. Trudno, żebyśmy z niego całkowicie zrezygnowali, skoro mamy dzięki niemu suwerenność energetyczną. To byłoby niezrozumiałe. (…) Nie ma strategii całkowitej rezygnacji z węgla w Polsce.

W podobne tony, choć na szczęście nie w trakcie samej konferencji, uderzyła też wicepremier Beata Szydło (która ma już też w CV wypowiedź z powyższego wideo):

Dla nas, tutaj w Polsce, górnictwo i węgiel to nie jest tylko i wyłącznie akademicka dyskusja na szczycie klimatycznym, ale to jest rzeczywistość naszej gospodarki, nasza przyszłość.

Przyszłość.

A tak swoją drogą, pamiętacie jeszcze tego tweeta?

4. Skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle?

Czy to z ust Mateusza Morawieckiego, czy Andrzeja Dudy, nieustannie dobiegały słowa o tym, jak doskonale Polska wywiązuje się ze swoich zobowiązań w zakresie polityki klimatycznej. W równoległej rzeczywistości – choć to niestety ta prawdziwa – następuje u nas tymczasem stały wzrost wartości emisji CO2 – za rok 2018, jak podaje Edwin Bendyk, nawet 3,7 proc. wzrostu emisji na tle 2017 – zaś zamiast rozwiązań ten problem minimalizujących w dalszym ciągu dużą rolę będzie ogrywał węgiel i inne archaiczne źródła energii. „Guardian” wprost pisał o środkowym palcu, jaki Polska pokazała światu.

5. Irytujące bagatelizowanie problemu (nagroda specjalna dla Jana Pospieszalskiego)

Podczas gdy naukowcy biją na alarm, gros osób decyzyjnych w Polsce – na świeczniku całego świata – zachowuje się tak, jakby globalny problem miało zwyczajnie gdzieś.

Oczywiście – planetę zatruwają wszyscy, w samej Unii Europejskiej nie przoduje w tym przecież Polska (9,2 proc. emisji), ale Niemcy (22,9 proc.) i Wielka Brytania (11,7 proc.), tyle tylko że o ile w polityce energetycznej krajów zachodnich zauważalne jest ostatnio duże poruszenie i przebijające się do świadomości zrozumienie, w jakie tarapaty popadliśmy, tak u nas wciąż lekceważące lub populistyczne podejście jest bardzo częste. Świetnie napisała o tym w swoim artykule skupionym wokół absurdalnego odcinka „Warto rozmawiać” Jana Pospieszalskiego Kalina Błażejowska – polecamy i trzymamy kciuki, by w ostatnich dniach konferencji udało się wypracować jakieś rozsądne porozumienie.

Tekst: WM

Zmiany Klimatu