Previous Slide Icon Next Slide Icon
Play Daily Button Pause Daily Button
Exit Daily Button

Workplace Solutions: „Termin biuro nie pasuje do naszego myślenia o pracy”

O tym, dlaczego papierowy kubek może być ważniejszy od wysokości pensji, a własne biurko przestało być ważne rozmawiamy z Dominiką Zielińską i Boguszem Parzyszkiem z Workplace Solutions. Ludźmi, którzy pracują nad tym, by pracowało nam się lepiej.
.get_the_title().

Na jakich zasadach pracuje biuro Workplace Solutions?

Zacznijmy od tego, że raczej nie używamy już terminu „biuro”, bo ono jest bezosobowe i nie pasuje do naszego myślenia o przestrzeni pracy. Zamieniamy je coraz częściej na „organizacja”, bo w niej liczy się przede wszystkim człowiek, a nie ergonomia czy design. A wracając do pytania – panują u nas zasady równości. Tworzymy środowisko pracy, które jest zgodne z naszymi osobistymi przekonaniami, i jeśli sobie jako liderom nadajemy jakieś przywileje, to mają je wszyscy pozostali.

Nie ma u nas ściśle określonych godzin pracy, nie ma wyraźnie zaznaczonej hierarchii czy choćby z góry narzuconych urlopów.

Każdy z nas jest obdarzony dużą dozą wolności, zaufania, ale i odpowiedzialności. Jednocześnie ani my, ani nikt inny, nie mamy własnego gabinetu, własnego biurka, a nawet własnego kąta do pracy. Jesteśmy tam, gdzie nas potrzebują zespoły, lub znajdujemy sobie wolne miejsce do pracy indywidualnej.

Bogusz Parzyszek, zdjęcie dzięki uprzejmości futu.pl

Brzmi nieprawdopodobnie.

Owszem, ale najbardziej niesamowite jest to, że taki model naprawdę się sprawdza. Kiedy traktujesz zespół tak, jak siebie i dajesz to samo, czego oczekujesz od innych – sprawiasz, że wszystkim tak samo zależy. 

A czy jesteśmy na to gotowi? Przecież w gruncie rzeczy wychowuje się nas, a w szkole edukuje w oparciu o relacje hierarchiczne. W pracy również hierarchia dotychczas była normą, jak i obecność w określonych godzinach.

Do swojego modelu, który dość dokładnie odwzorowuje human-centred design, doszliśmy stykając się z tysiącem środowisk pracy i obserwując przede wszystkim to, jak pracować nie należy. Na własnej skórze przekonaliśmy się, że to jest dobra i skuteczna droga. Miejsce pracy, w którym czujemy się dobrze i nie odczuwamy przymusu pracy. Miejsce ludzi, którzy wyznają podobne wartości. Te zmiany wymuszają również pokolenia millenialsów i młodsze, które startują w życie zawodowe z zupełnie innego punktu. Widać to przede wszystkim w dużych miastach, w których młodzi ludzie mają już na dzień dobry zaspokojone podstawowe potrzeby, jeśli spojrzymy na to przez pryzmat piramidy Maslowa.

Idziemy do pracy, żeby zaspokajać swoje potrzeby wyższe, np. spotykać i tworzyć coś z ludźmi wyznającymi podobne wartości.

Mało tego – jesteśmy na te wartości bardziej wyczuleni i rzadziej idziemy na kompromisy.

Na zdjęciu boksy akustyczne VANK_wall2 oraz fotele VANK_V6

Przykład?

Powiedzmy, że firma, której ogłoszenie nas zainteresowało opiera swoją misję i filozofię o wartości ekologiczne. Bardzo nam to odpowiada, więc idziemy na rozmowę, a tymczasem w kuchni zauważamy co? Papierowe kubki. Co robimy? Odwracamy się na pięcie. Mimo że firma oferuje wysoką pensję i tzw. bogaty socjal. Bo to nam już nie wystarcza. Nie wystarcza nam nawet piękny design w biurze.

Piękny design?

Tak, bo design powinien być pewną wynikową funkcji. Najpierw muszą być zaspokojone różnorodne potrzeby funkcjonalne i wynikające z ludzkiej psychologii, a potem dopasowujemy do tego estetykę. Nie ukrywamy, że takie podejście wymagało ujarzmienia własnego ego, choć nie z rezygnacji z niego, bo – jak mówi Jacek Santorski – masz ego to miej, byle ono nie miało ciebie. Bo przecież fajnie jest projektować coś, co potem pięknie wygląda na zdjęciach i wygrywa środowiskowe nagrody. Ale gdzie jest w tym człowiek? Użytkownik? A więc estetyka owszem, jest ważna, ale nie od niej się wychodzi.

Dominika Zielińska: Mi się oczy otworzyły już na studiach architektonicznych. Pamiętam, jak jeden z profesorów przekonywał nas, że budynek musi pięknie wyglądać z lotu ptaka, bo ta perspektywa jest właściwa. Jakoś mi to nie pasowało. Postanowiłam, że będę projektować z poziomu chodnika. Czyli biorę ludzką miarę, a nie dobre samopoczucie, dajmy na to, bociana.

Dominika Zielińska, zdjęcie dzięki uprzejmości futu.pl

Uporządkujmy, co jest najważniejsze w projektowaniu przestrzeni pracy.

Wiele elementów naraz, ale zacznijmy od ludzi. Od liderów. Nam osobiście najlepiej pracuje się z tymi, którzy mają już za sobą tę „mentalną zmianę”, jaką my przeszliśmy. Którzy traktują pracowników z szacunkiem i – przede wszystkim – zauważają ich. Dostrzegają, zwyczajnie i po ludzku, cokolwiek oni robią – prowadzą gigantyczny projekt, wystawiają faktury czy parzą kawę.

Pracownik niezauważany, ignorowany, mający poczucie zbędności jest nieszczęśliwy i w sposób oczywisty – nie będzie produktywny.

Więc choćby ze względów pragmatycznych warto sprawić, by pracownicy czuli się dobrze. Wychodzimy więc od czysto ludzkich potrzeb, psychofizycznych, jak i tego, że jesteśmy różni, a nie wyjęci spod jednej sztancy. I że te różne potrzeby biuro powinno odzwierciedlać.

Proj.: Workplace Solutions

Czy chodzi tu również o odwzorowanie wektorowości „od – do” w naszym życiu?

Tak, bo oczywiście jesteśmy społeczni i do szczęścia potrzebne są nam relacje z drugim człowiekiem, bliskość i emocje z tym związane.

Są jednak chwile, kiedy chcemy pobyć sami, z własnymi myślami. Odseparować się. Choćby dlatego, że dzisiaj w ogóle jesteśmy „przebodźcowani”.

Wszyscy. I te składowe, te potrzeby odzwierciedla potem projekt oraz finalna aranżacja.

Na zdjęciu budka telefoniczna VANK_mello

Jakie rozwiązania proponujecie najczęściej?

Na pewno polecamy wszystkie te, które sami przetestowaliśmy. Po pierwsze activity based workplace, czyli odejście od standardów, gdzie każdy pracownik ma swoje biurko. We wszystkich organizacjach jest tak, że część biurek zawsze stoi pustych. Ktoś jest na spotkaniu, ktoś na wyjeździe, jeszcze inny pracuje danego dnia w domu.

Po co całą przestrzeń pracy zagracać stanowiskami typu biurko i fotel dla każdego? Rezygnując z tego zyskujemy przestrzeń, w której możemy stworzyć tzw. strefy wsparcia.

Na przykład przestrzenie do relaksu. Ustawić boksy akustyczne do mniejszych spotkań lub budki jednoosobowe, które pozwolą w ciszy zadzwonić czy popracować. Stworzyć też przestrzenie do aktywności niekoniecznie związanych z pracą, a takich, które pozwolą chwilę odetchnąć, oczyścić umysł. W Stanach Zjednoczonych powstają już specjalne salki do medytacji, które – jeśli weźmiemy pod uwagę wspomniane „przebodźcowanie” – są znakomitym rozwiązaniem. 

Czyli tak powstaje miejsce pracy projektowane ludzką miarą.

Tak. Lubimy w tym przypadku posługiwać się metaforą miasta. Przestrzenią różnych ludzi, o różnych potrzebach i różnych możliwych aktywności.

Miejsca pracy mogą odzwierciedlać rytm miasta, a wtedy każdy znajdzie tam dla siebie odpowiednie miejsce.

Idealnie byłoby, gdyby takie miejsca pracy łączyły ludzi o podobnych wartościach i zainteresowaniach i mamy przekonanie, że tak się w przyszłości stanie. Przecież akceptacja, poczucie przynależności, a także obcowanie z ludźmi, którzy wyznają podobne wartości, jest naszą naturalną potrzebą. Nam się nawet marzą osiedla ludzi o podobnych wartościach coworkingi zero waste dla tych, którzy mają dość konsumpcyjnego marnotrawstwa, czy też przestrzenie, w których ludzie starsi będą mogli ciekawie i aktywnie spędzać emeryturę.

Proj.: Workplace Solutions

Żyjemy w czasach zmiany, więc wszystko jest możliwe, także i realizacja takich idei. Czy Wasze projekty uwzględniają tę dynamikę zmiany?

W naszej branży również wszystko zmienia się niemal z dnia na dzień. Wspomniane boksy akustyczne jeszcze dwa lata temu były całkowitą nowością, a dzisiaj są już pewnym standardem. Staramy się, żeby nasze rozwiązania zapewniały pewną elastyczność, możliwość szybkiego przearanżowania przestrzeni pracy, kiedy będzie taka potrzeba. W tych czasach jedyną stałą jest to, że będziemy się zmieniać. I my i nasze podejście do projektowania. Dlatego to, co możemy zrobić to przyzwyczaić się do… nieprzyzwyczajania.

Na zdjęciu boks akustyczny VANK_wall

Olga Tokarczuk w „Biegunach” widzi tego dobre strony, bo: „(…) mimo wszelkich niebezpieczeństw – zawsze lepsze będzie to, co jest w ruchu, niż to, co w spoczynku; że szlachetniejsza będzie zmiana niż stałość; że znieruchomiałe musi ulec rozpadowi, degeneracji i obrócić się w perzynę, ruchome zaś – będzie trwało nawet wiecznie.

Z pewnością nastały czasy, w których łatwiej będzie ludziom elastycznym i z otwartym umysłem, ale i dla tych, którzy preferują siłę przyzwyczajeń, znajdzie się rozwiązanie.

Projektowanie musi uwzględniać naszą różnorodność.

DESIGN