Previous Slide Icon Next Slide Icon
Play Daily Button Pause Daily Button
Exit Daily Button

Ślepaki wystrzeliły, pomnik dalej się kruszy (polemika z Flintem w sprawie O.S.T.R.-a)

Po tytule tekstu, w którym Marcin zapytuje, czy jestem zbyt tępy, by zrozumieć zawiłości metafor Ostrego, wnosiłem, że znajdę tam jakieś objaśnienia. Ale się przeliczyłem. Zaprawdę, przedziwny sposób red. Węcławek wybrał, by rozprawić się z moimi przykładami beznadziejnie grafomańskich wersów O.S.T.R.-a – pisze Szymon Woźniak Igoronco w odpowiedzi na polemizujący z jego felietonem artykuł Marcina "Flinta" Węcławka, który ukazał się w serwisie cgm.pl.
.get_the_title().

Gdybym wiedział, że mój tekst o twórczości O.S.T.R-a wywoła tak duże kontrowersje, to… i tak bym go napisał. Bo to właśnie gorączkowe reakcje i zażarta dyskusja mu towarzysząca są najlepszym świadectwem, że był potrzebny. A że głos w tej sprawie zabrał sam Marcin “Węcławek” Flint, guru rapowego dziennikarstwa nad Wisłą, poświęcając zarzuconemu przeze mnie tematowi polemiczny artykuł, to czuję się poniekąd wywołany do odpowiedzi. I dobrze, bo ani mój wpis, ani polemika Flinta, tematu nie wyczerpują. Jestem wam też winny kilka słów wyjaśnienia.

Bardzom rad, że red. Flint przystępując do rozprawienia się z hejterem Ostrego, postanowił najpierw obalić moje argumenty, a dopiero potem, na samym końcu tekstu, przystąpił do ataku ad personam, nazywając mnie zerem. Choć oba zamysły raczej spaliły na panewce, to chociaż nie da się redaktorowi CGM-u zarzucić oszołomstwa – wszystko odbyło się wg wysokich, wyśrubowanych przez wierchuszkę dziennikarstwa standardów, włącznie z dbałością o dynamikę sporu, w którym większy, bardziej doświadczony, miażdży mniejszego, leszcza.

Jednak odpowiadając, postanowiłem odwrócić trochę kolejność i zająć się najpierw czymś bliższym sercu, a więc osobistą wycieczką Marcina w moim kierunku. W końcu nie każdy niszowy raper może pochwalić się artykułem na swój temat, pochodzącym spod palców niekwestionowanego mistrza słowa i lidera opinii hip-hopowego środowiska, którym Flint, bez wątpienia i cienia ironii, jest.

Jak redaktor został zerem

Zapewne przez tytułową „tępotę” mam niemałe problemy z rozstrzygnięciem, czyja osoba jest przedmiotem ostatniego akapitu pt. „Rapujesz? Nie pisz”. Oto na pierwszy jego plan wybija się prywatna wojenka red. Flinta z raperami-niedowiarkami, powątpiewającymi w to, że ów wylewa na nich żółć z zupełnie innych powodów niźli przez zawiść i zazdrość. Nawet gdy w tekście pojawia się red. Igoronco, będący – tak się składa – także raperem, gdzieś w tle cały czas rozpycha się ego Flinta, które zdaje się krzyczeć – „jego się czepcie, to on jest stereotypowym raperem, któremu nie wyszło”, niejako przerzucając tego gorącego kartofla do mojego ogródka. Zupełnie niepotrzebnie, bo podobnych głosów można znaleźć w internetach co nie miara, i to od osób o zdecydowanie gorszej proweniencji niż Flint. A tak zupełnie serio, komentarze, które wmawiają mi chęć wylansowania się na krytyce Ostrego, nie są szczególnie mądre, podobnie zresztą jak pogląd, wg którego skoro gram w innej lidze, to nie mam prawa komentować jego dorobku. Utrzymując metaforę piłkarską, ja teraz nawet w żadnej lidze nie gram, ot, czasem pokopię sobie w turnieju szóstek, co nie znaczy, że kiedyś nie zdarzyło mi się strzelać ważnych goli (choć nie było tam kamer ani tysięcy kibiców), i że nie mogę się wypowiedzieć na temat gościa z absolutnego topu ekstraklasy; gracza reprezentacji, osoby znajdującej się na szczycie piramidy, którą, działając w niższych jej partiach, również tworzę. Tym bardziej, że ktoś temu, co mam do powiedzenia, daje posłuch, a ktoś inny wchodzi z tym w polemikę. Ba, to raczej osobie z porównywalnymi osiągnięciami nie wypadałoby recenzować swojego konkurenta i kolegi po fachu. Ja ani z Ostrym nie rywalizuję, ani mu nie zazdroszczę (serio), za to “znam zapach skarpetek w szatni” i, w przeciwieństwie do Marcina, spędziłem setki godzin nad kartką, układając słowa w wersy i wersy w strofy, strofy zaś w piosenki. Uznałem więc, że znajdą się ludzie, których zainteresuje zdanie mało znanego wprawdzie, ale gdzieniegdzie, także przez kolegów Marcina, cenionego praktyka. I się nie pomyliłem. Mój tekst na F5 polubiło 835 osób, podczas gdy klawisz facebookowy pod polemiką autorstwa Marcina zamieszczoną na poważanym i cenionym CGM-ie w dalszym ciągu wskazuje okrągłe zero*. Ktoś nierozeznany w realiach gotów pomyśleć, że z nas dwóch to on jest zerem, a przecież obaj wiemy, że to nieprawda.

Wszyscy go słuchają, ale nikt nie nuci

Wbijanie gwoździ w części – nazwijmy ją umownie – merytorycznej, wyszło Flintowi w podobnym stopniu, co personalna wycieczka, czyli nie obyło się bez pizgnięcia młotkiem w paluchy. Pierwszy z nich (tych gwoździ) miał mnie uświadomić, jak dużą głupotę popełniłem, nazywając O.S.T.R-a świętym nie do ruszenia. Tymczasem cały wywód (oparty na wyliczance momentów, w których na przestrzeni lat ktoś śmiał Ostrego skrytykować) kończą słowa, że ten i tak jest rapowym dobrem narodowym. Proszę zatem wybaczyć wcześniejszą nieścisłość – O.S.T.R. to żadna tam świętość, jeno dobro narodowe. Dobro narodowe, które nigdy nie zdobyło się na to, by powiedzieć coś naprawdę ważnego albo odkrywczego, albo trudnego, albo na tyle chociaż wyrazistego, żeby można byłoby rzec: “zgadzam się z Ostrym” lub “się nie zgadzam”. Dobro narodowe, którego wszyscy słuchają, ale nikt nie nuci.

Zaprawdę, przedziwny sposób red. Węcławek wybrał, by rozprawić się z moimi przykładami beznadziejnie grafomańskich wersów O.S.T.R.-a.

Po tytule, w którym Marcin zapytuje, czy jestem zbyt tępy, by zrozumieć zawiłości jego metafor, wnosiłem, że w tekście znajdę jakieś objaśnienia. Ale się przeliczyłem. Zamiast tego mój adwersarz zechciał przytoczyć dobre wersy z najnowszej płyty O.S.T.R.-a. Winszuję, zarówno dziennikarzowi, jak i najlepszemu, ponoć, raperowi, że udało się takowe znaleźć, ale i one trącą w większości czczą gadaniną i także w nich można wytknąć autorowi niedostatki językowe. Niedostatki językowe, o których w poprzednim tekście – tu przyznaję Marcinowi rację – nie wypowiedziałem się należycie obszernie, często spłycając przekaz i idąc na skróty w stronę obranej zawczasu tezy. Niedostatki, których nie jestem w stanie wyłożyć w całości także i tu – takie prawa rządzą internetem, z czego red. Flint zdaje sobie sprawę z pewnością jeszcze lepiej ode mnie. Na dodatek nie ma pewności, czy ów by je skumał, skoro nie widzi nic złego w wersie: “nikt nie wymyślił tabletki na kwit”, ale spróbujmy.

Nie przeczę, że aby zrozumieć Ostrego trzeba się nieraz nieźle nagłowić.

Obstawiam, że przynajmniej tyle czasu, ile sam Adam spędził nad arkuszem tekstu… kładąc wers za wersem, wiedziony hen, w nieznane zaledwie względnym sensem. Ów proces – zarówno od strony odbiorcy, jak i nadawcy – jest doskonałym przykładem na antypoezję, swoiste przeciwieństwo liryki. Tak jak poeta używa metafor, by powiedzieć więcej, niż mógłby powiedzieć otwartym tekstem, tak Ostry próbuje z nich sklecić w miarę spójną wypowiedź i niejako dobrnąć do poziomu, który dałoby się osiągnąć dwoma zdaniami. A i tak sens cały czas wymyka mu się z rąk. Zwrotki O.S.T.R.-a nie są przeto ani żadnymi wypowiedziami, ani też abstrakcyjnymi obrazami, ani zbiorem celny point. Ostrowski ani trochę nie panuje nad tekstem, nie używa funkcjonujących w języku związków frazeologicznych i nie tworzy z rozmysłem własnych – tylko kleci, a potem sprawdza, czy to, co mu wyszło, ma jako taki sens. Wersy są często łamane przez wtrącenia w zupełnie innym porządku zdaniowym, kto inny jest adresatem komunikatu w poprzedniej linijce i kto inny będzie w następnej. Aż dziw bierze, że kilka lat temu, gdy rozpętało się hasztagowe szaleństwo, rapowi puryści językowi tak bardzo je oprotestowali, a nikt nie zwrócił uwagi na chaos panujący w tekstach najbardziej popularnego rapera.

Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że rap nie jest do czytania, ale rap z najwyższej półki powinien chociaż dać się przeczytać.

W przypadku Ostrego jest to właściwie niemożliwe. Zgodzę się ze stwierdzeniem, że w rapie prócz przekazu ważna jest także artykulacja, ale ta nie polega wyłącznie na udźwiękowieniu. Nie mniejszą rolę od tego odgrywa przecież dobór słów, ich wzajemna zależność. U Ostrego leży nie tylko semantyka, ale i semiotyka, głównie dlatego, że po 20 latach nawijania nie skumał, jak istotnymi elementami w budowaniu opowieści są kolokacje.

W jednym z singlowych numerów z “W drodze po szczęście” Adamowi zarapowało się, że “Obcy traktują jak AIDS / Matki zatykają uszy dzieciom jakby zarażała treść”. Pierwszą moją reakcją na te wersy było coś w stylu: „Chłopie, nie zauważyłeś, że jesteś najbardziej poważanym raperem w kraju, może już czas dorosnąć i wyjść z roli buntownika?” I bez kitu, przydałoby się, bo jak widać – życie Ostrowskiego sobie, a jego rap sobie. Wystarczy spojrzeć na przykład innej wielkiej moralnej przemiany w polskim rapie, żeby zobaczyć jak olbrzymi wpływ na twórczość może ona mieć. U Ostrego nie mamy do czynienia nawet z namiastką przewrotu, który stał się udziałem Kękęgo (pozdrawiam!). Ten sam rap, ta sama dęta i – nie sposób pozbyć się wrażenia – udawana postawa. Takie było moje pierwsze skojarzenie, ale potem pomyślałem sobie, że może ten wers wcale nie jest aż tak wyssany z palca i wzięty z ułudy, w której żyje, a raczej którą tworzy łódzki raper; może to pokłosie jakiejś prawdziwej sytuacji, brutalnego zderzenia z rzeczywistością? Jakbym był rodzicem, też bym przecież zatykał uszy swoim dzieciom, by pod żadnym pozorem nie słuchały tych bzdur. I wcale nie z powodu ich obrazoburczości i nieprawomyślności, ale właśnie dlatego, że za mało w nich obrazu i pomyślunku. A jak pokazuje przykład narodu, którego O.S.T.R. stał się dobrem, i wybitnego dziennikarza muzycznego – ze złego czaru, jaki potrafi rzucić skrzypek z Bałut, trudno się otrząsnąć. Zresztą sam coś o tym wiem.

—————————————————————————————————————-

*Oczywiście na Facebooku CGM-u pod polemiką z moim tekstem pojawiło się niemało lajków, ale na potrzeby absurdalności argumentu red. Flinta posłużyłem się wskaźnikiem liczby facebookowych „share’ów”, który znalazł się pod jego tekstem.

Źródło zdjęcia głównego: YouTube.com

Czytaj też: 5 powodów, dla których O.S.T.R. jest najbardziej przehajpowanym raperem w Polsce

TU I TERAZ