Previous Slide Icon Next Slide Icon
Play Daily Button Pause Daily Button
Exit Daily Button

5 utworów, które powinny wybrzmieć na COP24 zamiast popisów orkiestry górniczej

Skoro ludzkiej empatii nie da się wzbudzić słowami, to może da się chociaż muzyką?
.get_the_title().

Umówmy się, witanie gości globalnej konferencji klimatycznej orkiestrą górniczą nie było zbyt wyrafinowanym ruchem. Dla wszystkich osób decyzyjnych w Polsce, ale i na świecie, wciąż bagatelizujących temat pogarszającego się klimatu, przygotowaliśmy więc listę utworów, które – mamy nadzieję – same w sobie są momentami w stanie uświadomić znacznie więcej niż godziny jałowych sporów.

1. Bartosz Kruczyński – „Parco Degli Acquedotti”

Warto byłoby zacząć od kogoś z naszego podwórka. „Parco Degli Acquedotti” Bartosza Kruczyńskiego (m.in. The Phantom czy Ptaki) to przepiękny mariaż melancholijnej melodii z wplecionym w kompozycję śpiewem ptaków. Właśnie taka symbioza tego co ludzkie i zwierzęce panowałaby w idealnym świecie. Może ktoś podrzuci to Bolsonaro?

2. Amethystium – „Paean”

Trudno o bardziej „leśną” muzykę niż ta serwowana przez pochodzącego z Norwegii Oysteina Ramfjorda.

Tak naprawdę cała dyskografia Amethystium (z fenomenalną „Odonatą” na czele) stanowi dźwiękowy substytut spaceru wśród drzew.

Chwytające za serce nagrania ubarwiane są dodatkowo przez liczne subtelności, jak choćby charakterystyczne piszczałki, dzięki czemu w trakcie słuchania łatwo wyobrazić sobie przynależność do któregoś z żyjących w izolacji i w zgodzie z naturą plemion.

3. Global Communication – „14:31”

Tykający zegar niespiesznie, ale konsekwentnie wybijający rytm nieodwracalnych zmian? Ten malowniczo rozwijający się w czasie utwór – nawet jeśli artystyczny zamysł był inny – ma potencjał na zostanie jakimś ogólnoświatowym uświadamiającym hymnem. Tym bardziej, że mimo niemal 15 minut naprawdę uzależnia.

4. Shalabi Effect – „Saint Orange”

Pora na coś nieco bardziej wymagającego. Shalabi Effect i ich formuła układania wielobarwnych, często eksperymentalnych kompozycji z nagrań terenowych uzupełnianych konwencjonalnymi instrumentami, tak jak w przypadku płyty „The Trial of St-Orange”, znakomicie oddaje audialne bogactwo przyrody.

Takie koncerty daje dżungla.

Jeśli interesują was podobne albumy warte uwagi, bardzo szczegółową listę znajdziecie tutaj.

5. Celer – „Elapsed Paradise”

Częstotliwość, z jaką ukazują się kolejne longplaye Celer może imponować, zwłaszcza że wcale nie odbija się to na jakości. Przestrzenny, czerpiący wiele z natury ambient – wszczepianych w kompozycje nagrań terenowych nie brakuje – zderza się tu z dronami, a jeden spokojny i leniwy motyw potrafi płynąć przez bardzo długi czas, wprowadzając w przyjemne zawieszenie. Wystarczy zresztą rzut oka na okładki płyt – muzyka tworzona przez Willa Longa jest dokładnie taka, jak obrazki, które widzicie.

Tekst: Wojciech Michalski

TU I TERAZ