Previous Slide Icon Next Slide Icon
Play Daily Button Pause Daily Button
Exit Daily Button

5 powodów, dla których warto obejrzeć serial „Homecoming” z Julią Roberts w roli głównej

Nowy serial twórcy "Mr. Robot" to obietnica rozrywki na najwyższym poziomie. Gdy dodać do tego obecność Julii Roberts, gwiazdy wielkiego formatu, a także scenariusz opowiadający tragiczną historię jednostki w starciu z systemem, to brzmi jak gotowy przepis na sukces.
.get_the_title().

„Homecoming” pojawił się w piątek na platformie Amazon Prime Video. Widzieliśmy już wszystkie odcinki i przedstawiamy pięć powodów, dla których ten serial warto zobaczyć:

1. Oldschoolowy thriller z Julią Roberts

Ze zwiastunów wynikało, że będziemy mieli do czynienia z intrygą, w którą wplątana została główna bohaterka Heidi Bergman. Bohaterka kilka lat wcześniej prowadziła terapię dla żołnierzy biorących udział w programie „Homecoming”, mającym pomagać im aklimatyzować się do cywilnego życia po powrocie z misji zagranicznych. Heidi aktualnie pracuje jako kelnerka w rodzinnym mieście. Poznajemy ją, gdy ktoś z Departamentu Obrony weryfikuje zasadność skargi wskazującej nieprawidłowości w prowadzonym programie. Co prawda Heidi nie pracuje jako terapeutka już od czterech lat, ale, jak wiadomo, system działa powoli i dopiero teraz skarga złożona w przeszłości doczekała się rozpatrzenia. Wiemy, że program obejmował terapię psychologiczną, leczenie farmakologiczne, zajęcia mające na celu ponowną socjalizację i monitorowanie zdrowia fizycznego. W serialu poznajemy punkt widzenia Heidi, ale także Waltera Cruza – jednego z żołnierzy biorących udział w terapii, Thomasa Carrasco – pracownika rozpatrującego skargę i Colina Belfasta, zwierzchnika Heidi, który znajduje się wysoko w hierarchii organizującej program firmy Geist.

Tajemnica, nieporozumienia, frustracje, nadużycia i trudne relacje pacjent – terapeuta to tylko początek historii, która wciąga od pierwszego odcinka.

Ciekawym rozwiązaniem jest fakt, że mamy do czynienia z dwiema osiami czasu. Przeszłość to okres od kwietnia do maja 2018 roku, a czas teraźniejszy to rok 2022 (wiemy, że bohaterka nie pracuje w „Homecoming” od maja 2018 i słyszymy, że od tego czasu minęły już cztery lata).

2. Korporacja w służbie amerykańskiej armii

Prywatne więzienia w Stanach to coś oczywistego, czy więc powinno nas dziwić, że amerykańskie korporacje organizują w sektorze prywatnym programy terapeutyczne dla żołnierzy wracających z misji wojennych?

Czy oddanie bezpieczeństwa narodowego w ręce korporacji jest dobrym rozwiązaniem? To pierwsze z pytań, które przychodzą do głowy podczas seansu „Homecoming”.

Walter Cruz trafia na terapię do początkującej absolwentki nauk społecznych, o której nie wiemy, czy jest licencjonowanym terapeutą, ale ewidentnie stara się dobrze wykonywać swoje obowiązki. Na początku wszystko wygląda bardzo profesjonalnie. Mamy wrażenie, że widzimy świetnie przygotowaną do pomocy placówkę, która poradzi sobie z każdym problemem, a tych żołnierzom z zespołem stresu pourazowego z pewnością nie brakuje. Z czasem jednak okazuje się, że za fasadą profesjonalizmu kryje się presja osiągnięcia określonych wyników, pogoń za szybkim sukcesem i wątpliwe etycznie działania mające na celu coś z gruntu przeciwnego niż pomoc w powrocie do dawnego życia.

3. Ciekawe portrety psychologiczne bohaterów

Można się przyczepić do tego, że niektóre postaci naszkicowane są zbyt grubą kreską, ale to znak rozpoznawczy thrillerów – widz musi wiedzieć, z kim ma do czynienia. Całe lata 90. oglądaliśmy thrillery klasy B, w których, dzięki takim właśnie zabiegom, szybko orientowaliśmy się, kto jest kim i jaką ma rolę do odegrania. Zarówno Heidi, jak i Colin czy Tom pracujący w Departamencie Obrony, mają swoje motywacje i dążą do określonego celu. Heidi jako terapeutka i Heidi – kelnerka to dwie różne osoby. Pierwsza jest ambitną pracoholiczką, która chce wykorzystać otrzymaną szansę i nie dość, że dobrze wykonywać swoje obowiązki, to jeszcze realizować swoje ambicje zawodowe. Colin to typowy pracownik korporacji myślący jedynie o tym, jak osiągnąć sukces, który zadowoli jego szefa. Trudno powiedzieć, czy ma jakieś kompetencje, żeby konsultować terapie psychologiczne, czy jest zwykłym handlowcem sprzedającym swoje porady i rekomendacje. Z kolei Thomas czuje się jedynie trybikiem w wielkiej maszynie. Widzimy, że to człowiek będący kłębkiem nerwów i frustracji, stawiający się na z góry przegranej pozycji.

To mało komfortowe dla widza, że taki bohater ma przywracać sprawiedliwość społeczną, ale równocześnie bardzo realistyczne, bo pokazuje, że nie żyjemy w świecie superbohaterów.

Każdy z nas powinien robić to, co właściwe, nie czekając aż pojawi się rycerz w lśniącej zbroi i ocali ludzkość.

4. Twórca serialu – Sam Esmail

Sam Esmail to twórca kultowego już serialu „Mr. Robot”.

„Homecoming” to świetny kąsek dla wielbicieli Esmaila, ponieważ można z łatwością wyczuć ten sam klimat tak typowy dla jego produkcji – niepokój wynika ze starcia z systemem, z którym nie da się wygrać.

Czy program „Homecoming” naprawdę jest dowolny? Jakie leki przyjmują żołnierze, kto je przepisuje, czy wszyscy przyjmują te same dawki? Jakie są skutki uboczne terapii farmakologicznej? Czy ośrodek znajduje się na Florydzie? Te wszystkie pytania, które dopadają bohaterów, sprawiają, że poczucie wyobcowania, odcięcia od świata zewnętrznego, rośnie z minuty na minutę, a my razem z żołnierzami zaczynamy się zastanawiać, czy mogą wyjść do pobliskiego miasta i napić się piwa, czy też są czyimiś więźniami?

5. Popularny podcast

Serial powstał na podstawie popularnego podcastu o tym samym tytule. Warto dodać, że producent podcastu, czyli Gimlet Media, a konkretnie Eli Horowitz i Micah Bloomberg, napisali także scenariusz serialu. Podcast to głównie rozmowy telefoniczne, spotkanie pacjenta z terapeutką, co doskonale sprawdziło się w serialu. Formuła podcastu wpłynęła także na długość odcinków.

„Homecoming” to thriller, a mimo to odcinki serialu trwają do 25-30 minut, co jest typowe dla sitcomu, a nie telewizji jakościowej.

Całe szczęście nie wszystkie produkcje trwają po 59 minut, bo dla wielu widzów to poważny odstraszacz. Mając ochotę na szybki odcinek serialu i widząc że trwa on blisko godzinę, często odpuszczamy, żeby rano nie funkcjonować jak zombie. 25 minut to lepszy pomysł w czasach, gdy co roku powstaje na samym tylko rynku amerykańskim ponad 500 seriali. Kto ma to obejrzeć?

W tej chwili na Amazon Prime Video można obejrzeć 10 odcinków pierwszego sezonu. Jeśli lubicie Julię Roberts, serial „Mr. Robot” i zaglądanie pod podszewkę amerykańskich misji wojskowych, to jest to serial idealny dla was. Serial od razu otrzymał zamówienie na drugi sezon, także już teraz wiemy, że to nie koniec historii Heidi Bergman, która chciała pomagać ludziom, a okazała się mało asertywnym trybikiem w machinie wielkiej korporacji.

TU I TERAZ