Previous Slide Icon Next Slide Icon
Play Daily Button Pause Daily Button
Exit Daily Button

5 powodów, dla których „Kształt wody” nie zasłużył na 13 nominacji do Oscara

Guillermo del Toro od linijki zrealizował film, który Akademia najprawdopodobniej wyróżniłaby w ciemno już po samej lekturze scenariusza.
.get_the_title().

W ostatnim czasie Amerykańska Akademia Filmowa zaskakująco lekką ręką obsypuje dwucyfrową liczbą nominacji konkretne tytuły. O ile jeszcze 14 takich wyróżnień dla „La La Land” (skończyło się na 6 statuetkach) można było zrozumieć, o tyle 13 nominacji dla „Kształtu wody” Guillermo del Toro to już chyba powód do westchnięcia.

Oczywiście, film meksykańskiego reżysera imponuje pod względem wizualnym, budząc momentami silne skojarzenia z kinem Michela Gondry’ego („Dziewczyna z lilią”). Nie można też przyczepić się do scenografii, poziomu aktorstwa i ogólnego rozmachu przedsięwzięcia zawieszonego stylistycznie gdzieś pomiędzy baśnią, romansem, szpiegowskimi klasykami i… „Potworem z Czarnej Laguny”.

Z jakich powodów uważamy więc „Kształt wody” za przereklamowany?

1. Kolejna kinowa laurka dla mniejszych, słabszych i wykluczonych

Dla nikogo nie jest chyba żadnym zaskoczeniem, że „Moonlight”, „Zniewolony”, „Ukryte działania” i wiele innych filmów utrzymanych w podobnie emancypacyjnym duchu zyskało przychylność Akademii w dużej mierze właśnie dzięki tematyce. Zwracanie uwagi na głos słabszych, wykluczanych, piętnowanych i pomijanych oraz wydobywanie go w fabułach na pierwszy plan jest naturalnie szczytne i godne pochwały, ale nietrudno odnieść wrażenie, że zdolni twórcy znaleźli dojną krowę i w instrumentalny sposób wykorzystują ją dziś do realizacji obrazów, które w ciemno zapewnią poklask i deszcz nagród. Jak widać, trend i w tym roku ma się świetnie.

2. Eklektyzm? Raczej bałagan

Czego w tym filmie nie ma! >>Piękna i Bestia<< spotyka się ze szpiegowskim dreszczowcem, musical ze złotej ery Hollywoodu sąsiaduje z surrealistycznymi fantazjami w stylu Jean-Pierre'a Jeuneta, a biblijne eposy z krwawym monster movie. Dodajcie do tego m.in. seks, psychoanalityczne symbole oraz rasowe napięcia w Ameryce lat 60. Choć pozornie nic tu do siebie nie pasuje, del Toro do spółki ze scenarzystką Vanessą Taylor udało się skonstruować spójną, angażującą historię ‒ pisał w recenzji na Filmwebie Łukasz Muszyński.

Spójną może i tak. Angażującą? Chyba jednak nie do końca. Sprawna przebieżka po różnych konwencjach oczywiście zasługuje na aprobatę, ale jednocześnie można odnieść wrażenie, że to tylko mająca podkreślić merytoryczne zaplecze autorów sztuka dla sztuki (vide Barbara Białowąs). A że mruganie w stronę historii kina również jest w cenie, przekonuje chociażby przykład nagrodzonego w 2012 roku statuetką „Artysty”.

3. Monumentalna baśń, która nie wciąga

W całym tym natłoku kontekstów zatraca się w efekcie to, co najważniejsze – frajda z przygód bohaterów i samej fabuły jako takiej. A szkoda, bo są tu chwilami przebłyski wirtuozerii, jak choćby dwie świetne sekwencje z Michaelem Shannonem. Możliwość zawieszenia oka na surrealistycznych tłach, scenografii i kostiumach przy pojedynczych, bardziej angażujących uwagę fabularnych kulminacjach to jednak trochę mało.

4. Niezdrowe stężenie patosu i ostentacyjnego moralizatorstwa

Pod przykrywką baśni kryje się film silnie zaangażowany, którego forma bombarduje feerią barw, by po chwili sączyć różne patetyczne czarno-białe banały o kształcie świata. A dorośli widzowie przy takich magicznych opowieściach chcą raczej móc znów poczuć się jak dzieci, a nie być tak traktowani. Ostentacyjne moralizatorstwo w „Kształcie wody” jest momentami wręcz nieznośne ‒ przecież wszyscy dobrze wiemy, że naszej rzeczywistości daleko do ideału.

5. Upolitycznienie

„Kształt wody” wydaje się też po prostu kolejnym hollywoodzkim prztyczkiem w nos wymierzonym Ameryce Donalda Trumpa. Już same losy głównej bohaterki i wspomagającej ją Octavii Spencer (która zasłynęła świetnymi rolami w „Służących” i „Ukrytych działaniach”) uruchamiają oczywiste skojarzenia. Prawdziwa ideologiczna i interpretacyjna zabawa (np. fakt pochodzenia reżysera w kontekście wydarzeń na ekranie) rozpoczyna się jednak wraz z kluczowym wątkiem filmu, którego nie będziemy tu zdradzać.

Oficjalna polska premiera „Kształtu wody” już 16 lutego.

Tekst: Wojciech Michalski

TU I TERAZ