Previous Slide Icon Next Slide Icon
Play Daily Button Pause Daily Button
Exit Daily Button

5 aktualnych utworów, w których ujawnia się spuścizna Michaela Jacksona

Ostatnie lata pokazują, jak bardzo inspirującym twórcą był Jackson i że na stałe wszedł w krwiobieg popu nowego stulecia.
.get_the_title().

O Jacksonie mawia się „Król Popu” i bynajmniej nie są to puste słowa. Zawsze po śmierci znanych artystów media ogłaszają, że odszedł ktoś wielki, zasłużony, niezastąpiony. Ilu z nich jednak rzeczywiście miało tak ogromny wpływ na muzykę i popkulturę, że ciężko sobie wyobrazić współczesny rynek muzyczny bez nich?

David Bowie czy Michael Jackson rzeczywiście stanowią inspirację dla kolejnych pokoleń, a wyznaczone przez nich kilkadziesiąt lat temu standardy obowiązują po dziś dzień.

Jackson na początku XXI wieku, na kilka lat przed przedwczesną śmiercią, stał się karykaturą samego siebie, zaszczutym przez media dziwakiem, przez co jego artystyczna twarz znalazła się na drugim planie. Ostatnie lata pokazują jednak, jak bardzo inspirującym był on twórcą i że na stałe wszedł w krwiobieg popu nowego stulecia.

1. Drake „Don’t Matter To Me”

Prawie każdy wokalista poruszający się w stylistyce urban jest pod wpływem Jacksona. Czy będzie to Justin Timberlake, The Weeknd, czy Chris Brown – oni wszyscy muszą o niego zahaczać, bo tak silny jest jego wpływ. Nie inaczej jest z najjaśniejszą dziś gwiazdą czarnej muzyki. Na bijącym rekordy popularności w usługach streamingowych „Scorpionie” jednym z najlepszych punktów jest utwór, w którym użyto nagranych przez Jacksona w latach 80. wokali, niewykorzystanych później na żadnej płycie. Zadziwiające jest to, jak ciepły i pełen czułości głos Jacksona idealnie skomponował się z zimnym, hipnotycznym podkładem, do którego przyzwyczaił nas nadworny producent Drake’a Noah „40” Shebib. Czy się tego chce, czy nie, obrzydliwie dziś popularny kanadyjski raper podążą drogą Michaela, będąc jednocześnie wrażliwym artystycznie i zabójczo chwytliwym jako produkt masowej wyobraźni.

 

2. Thundercat

Wczesne, motownowskie, podbite funky i disco brzmienie to był pierwszy krok tworzącego już solo (choć ze sporą pomocą Quincy’ego Jonesa) Jacksona do podboju świata. Zanim zajął się budowaniem fundamentalnej dla lat 80. fuzji czarnej muzyki i wysokooktanowego popu znanej z „Thrillera” i z jeszcze bardziej przebojowego „Bad”, amerykański artysta słynął z takich właśnie aranżacji. Do dziś są zresztą one w cenie, czego przykładem jest Thundercat – wirtuoz gitary basowej, współpracujący z Flying Lotusem, Kamasim Washingtonem i Kendrickiem Lamarem, a także nagrywający gęste od funku, zanurzone w latach siedemdziesiątych płyty solowe. Jak chcecie posłuchać sobie albumu „Off The Wall” idącego w kierunku fusion jazzu, ale nie tracącego przy tym nic z jacksonowskiego feelingu, to sprawdźcie koniecznie „Drunk”.

3. Toro Y Moi

Muzyka alternatywna też doczekała się swojego post-Jacksona. Działający od dekady pod pseudonimem Toro Y Moi (ale też jako Les Sins) Chaz Bundick eksplorował w swojej twórczości ciepłe soulowe dźwięki, indie-rockowe gitary, a także tłusty funk i house’owe rytmy, ale ten wokal, ta niewinność w głosie i ten zabójczy zmysł melodyczny – to tak naprawdę MJ najmocniej rezonuje w jego muzyce. Bundick jest obdarzony wyjątkowym talentem do aranżacji, tym specyficznym wyczuciem, które pozwala dyskotekowe piosenki oprawiać soulowymi ozdobnikami, zachowując przy tym luz i precyzję wykonania zarazem. Czy będzie to klasyczna jacksonowa ballada w stylu „Human Nature”, czy podbite potężnym rytmem „Smooth Criminal” – Toro Y Moi to pojętny uczeń mistrza i wszystko dobrze pamięta.

4. KNOWER

Późny Jackson sporo kombinował z formą piosenkową, co niestety nie zawsze przynosiło dobre efekty. Takie epickie, hałaśliwe „Scream” to jeden z lepszych przykładów jego poszukiwań. Były też dość osobliwe utwory, cierpiące czasem na przerost formy nad treścią, jak odrzut „Morphine” –mroczny, progresywny utwór, momentami kompletnie niepodobny do tego, co wcześniej robił i za co był uwielbiany. Nie da się jednak ukryć, że Król Popu miał także i taką twarz, odurzonego narkotykami, hiperaktywnego w studio architekta gęstych podkładów. Najbardziej odjechanym i progresywnym z projektów zapatrzonych w Michaela jest amerykański duet KNOWER, który pokazuje, jak poruszać się w karkołomnych połączeniach mocnych, naspidowanych bitów i wszędobylskich, jakby nieznających granic wokaliz.

5. Kanye West

Michael Jackson jest też jednym z najlepiej nadających się do samplowania artystów. To wszystko przez jego umiejętność składowania ogromnej ilości drobnych smaczków na krótkiej przestrzeni czasowej. Dzięki temu można wyciąć i zapętlić kilkusekundowy fragment z jego utworu i mieć murowany hit. Same wokalne popisy MJ-a przewijające się przez utwory mogą służyć za genialne „przeszkadzajki” w podkładzie. Mieliśmy więc cały wysyp sampli jacksonowych w hip-hopie lat 90., zarówno u najbliższych funkowi De La Soul, w kalifornijskim g-funku, nowojorskim klasyku „Illmatic”, jak i u przedstawicieli gangsterskiego rapu (Big Pun). Nic więc dziwnego, że dzisiejsi królowie rapu także chętnie sięgają do przepastnego katalogu wokalisty. Jednymi z ciekawszych wykorzystań sampla z utworu Michaela są „It Ain’t Hard To Tell” Nasa i „Good Life” Kanye Westa, który w kwestii samplingu jest zresztą niedościgniony.

Tekst: Michał Weicher

TU I TERAZ